Własne

Mam kilka własnych projektów erpegowych. Grzebię sobie w nich i rozwijam je od kilku lat. W pewnych regularnych odstępach czasu wizja się zmienia. Stare pomysły odrzucam, by zrobić miejsce dla nowych. Siedzę sobie i dłubię w (nosie) mechanice niestrudzenie. Część notuję, część notatek wyrzucam, jeszcze więcej gubię, gubię zwłaszcza wątek i znaczenie starych zapisków.

To jest takie nieznośne gniecenie, gdzieś w podbrzuszu albo może za uchem, taki kamyk w bucie. Ciągłe gonienie za graalem erpegie. Nie to, że jakieś ambicje, że zawojuję świat - nawet, gdybym miał grę, która mogłaby to zrobić, brak mi przekonania/charyzmy/woli poświęcenia, by świat tą szabelką zawojować.

Brzmi to całkiem żałośnie, ale jeszcze gorzej jest, gdy już zbiorę się w sobie i coś spiszę. Następnym krokiem jest zatruwanie życia graczom (pozdro!). Od pewnego momentu te projekciki przynajmniej są grywalne (pierwsze moje kroki na tym polu były zapewne takie, jak wszystkich innych, nędzne), jednak zawsze jest coś, co mógłbym udoskonalić. Więc średnio co dwie sesje zamęczam graczy, żebyśmy coś ruszyli, coś zmienili. Zamiast skupić się na prowadzeniu, rozwijam jakieś pierdoły... Te poprawki są raczej pozytywne, ale odciągają wszystkich od gry - samo przyzwyczajanie się do zmiany pochłania zbyt wiele kalorii, by wszystkie czipsy i ciasteczka na stole mogły uzupełnić stratę.

Na szczęście, w końcu wyszła mi jakaś gra na tyle, że wyszła mi jakaś z tego kampania, która chyba wyszła, bo raz na ruski rok jej temat wychodzi w rozmowie.

Kogo ja próbuję oszukać?!

Teraz spróbuję się jakoś wybielić - nie bawiłem się w tworzenie klonów dnd czy warhammera (naście lat w hobby, wciąż w niego nie grałem!), nie tworzyłem mainstreamowej gry, monstrum na 350 stron pisanych 12, jeśli akurat autor ma litość dla naszych biednych oczu, pleców, ramion i hipokampa (jeśli jej nie ma pierdolnie 8 w jednej kolumnie), nie, o, nie, ja babrałem się w indie (w tym śmiesznym znaczeniu z okolic 2010, zanim zaczęto z nim walczyć - nigdy nie zrozumiałem tego boju). Te projekty były niewielkie, do 50 stron (zazwyczaj naście). Niestety, musiałem zatruwać świat kolejnymi grami o dramatach, z niestandardowym podziałem obowiązków MG i graczy, z dziwnymi mechanikami, dającymi podstawy dla dziwnych historii i wszystko jest takie dziwne, niestandardowe i artystyczne. Zmieszanie będzie mi epitafium. (Jeszcze raz chciałem podziękować znajomym za to, że wciąż ze mną grają.)

Niezbyt udana próba usprawiedliwienia.

Stworzenie czegoś własnego. Ach, własnego! Zostawienie po sobie spuścizny - drzewo, dom, dziecko, gra erpegie. A może naśladowanie innych? Przecież ogromna część blogosfery,  for internetowych skupia się na własnych kreacjach. Autorzy dzielą się swoimi pracami, wymieniają uwagami, kłócą się, walczą, kochają, viva la vie boheme!

Przez ostatni rok coraz bardziej oddalałem się od swoich projektów: oglądanie innych twórców, którzy się zamęczają (tutaj chciałem wrzucić link do bloga, który bardzo lubię i, który stanowi pierwszorzędny przykład tego, o czym piszę powyżej, autor jednak usunął go z sieci), zmiany w życiu, ostatnie dwie kampanie Fate i wreszcie rozpoczęcie przygody z OSRem zabiły we mnie dalsze zainteresowanie, przynajmniej na jakiś czas (rozwinę jeszcze ten wątek w przyszłości).

Czy z powyższego płynie jakiś morał? Raczej nie. Może wrócę jeszcze kiedyś do swoich projekcików z nowymi siłami, a może zapomnę o nich i nie będzie mi ich szkoda.




Dodatek

1. Pieśni astralne - pełen patosu romans rycerski w kosmosie, tragiczny los, walka z fatum, bitwy, od których zależy los całych układów słonecznych, miłości, które wstrząsają galaktyką na rozbudowanym FU.

2. Baśnie zrujnowanego świata - postapo x science fantasy x disney dla dorosłych. Bardzo lubię fikcję dla dzieci tworzoną dla dorosłych (te Gaimany i del Toro).

3. Cienie w cieniach - horror śledczy, akurat ta gra wymagała we właściwym momencie rozbudowania, spisania, korekty i kilku obrazków. Ten moment jednak już minął.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Plotki, abstrakty i B2

Fate x 5e

Mechaniczny żargon w grze